Kamera jednej z prywatnych posesji w Strzybnicy zarejestrowała zdarzenie przypominające scenę z filmu akcji. Jednakże w roli bohatera głównego wystąpił nie kaskader, a kilkuletnie dziecko. Co się stało?
W poniedziałek, 8 czerwca, około godziny 14.20 z taksówki przejeżdżającej przez skrzyżowanie ulic Kościelnej i ks. Płonki w tarnogórskiej Strzybnicy wypadło dziecko. Całe zajście mogło zakończyć się tragicznie, ponieważ tuż za samochodem jechał samochód dostawczy. Kierowca jednak w porę zorientował się co się dzieje i zahamował. W tym samym czasie chłopiec podniósł się i starał się dotrzeć do chodnika. W zejściu z jezdni pomogła mu osoba, z którą jechał w taksówce.
Okazuje się, że cała sprawa nie została zgłoszona policji, ale mundurowi sami dotarli do nagrania, które krążyło w Internecie. W ustaleniu właściciela taksówki pomógł dzielnicowy, który znał auto uwiecznione na nagraniu i wiedział doskonale do kogo należy. Kierowca miał zapewniać policjantów, że dziecko siedziało w foteliku i miało zapięte pasy.
- Na szczęście dziecku nic poważnego się nie stało. Ojciec dziecka w rozmowie z dzielnicowym powiedział, że jego syn siedział w fotelu przystosowanym do przewożenia dzieci i miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Dziecko prawdopodobnie wyślizgnęło się z pasów bezpieczeństwa i otworzyło drzwi pojazdu, kiedy samochód skręcał w lewo - informuje oficer prasowy tarnogórskiej policji.
Śledczy z tarnogórskiej komendy ustalają obecnie jak doszło do zdarzenia. Prowadzą też czynności w kierunku narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
fot. KPP w Tarnowskich Górach