Michał Sporoń we wpisie na Facebooku wyjaśnia, dlaczego po raz kolejny poruszył temat posłanki Dziuk. Tym razem pod wywodem pojawiło się zdjęcie klatki piersiowej nauczyciela.
- Sporoń nie pokazuje swej zaoranej klaty, w dzieciństwie, aby epatować litością. Przez ponad 20 lat zajmuję się problemem ciała w kulturze. Posłanka struga banały, zamiast wesprzeć Innych, słabszych, dyskryminowanych i wypisać się z PiS-u - czytamy w treści postu.
"Sporoń nie pokazuje swej zaoranej klaty"
Wcześniej nauczyciel nie ujawniał wątku blizny, dlatego skontaktowaliśmy się z nim, w celu wyjaśnienia powodu umieszczenia zdjęcia.
- W dzieciństwie miałem poważną wadę serca, która została przypadkowo wykryta. Gdyby nie operacja, niedotlenienie postępowałoby, a obecnie prawdopodobnie już bym nie żył - tłumaczy polonista.
Sporoń wyjaśnia, że nie ujawnił wcześniej tego rozdziału swojego życia, ponieważ nie chciał by się nad nim litowano. Przeżycie to natomiast ukierunkowało go na etapie naukowym - napisał magisterkę i doktorat o problemie ciała w kulturze.
- Takie było moje zadanie, które uwolniło mnie z wielu kompleksów. Na tym polega praca nad sobą - uzasadnia.
Wobec tego jest wstrząśnięty wyznaniami Barbary Dziuk na temat jej tragicznego stanu zdrowia w trakcie zakażenia COVID-19. Nie rozumie sensu próby stawania się sławnym tylko dlatego, że opowiada się o doświadczeniu starcia ze śmiercią.
- Barbara Dziuk, gdyby nie była posłanką mogłaby dużo gorzej przejść koronawirusa. Dziuk trafiła do ministerialnego szpitala, inni nie mieli szans, żeby tam się dostać. System był przeciążony - podkreśla.
"Przed oczami stanęło mi całe życie"
W rozmowie dla Polsat News posłanka wspomina traumatyczne chwile życia w trakcie zachorowania na Covid-19. Wspomina, że początkowo trafiła do szpitala powiatowego, gdzie zaczęły wysiadać jej organy wewnętrzne. Po czasie została przeniesiona do ministerialnego szpitala
– Leżałam na OIOM-ie. Nie bez przyczyny nazywa się go oddziałem śmierci. Tam praktycznie wszyscy pacjenci byli w bardzo trudnej sytuacji. Nie chodziliśmy, byliśmy zdani na wolontariuszy, pielęgniarki i lekarzy – wspomina posłanka.
Dziuk widziała na korytarzach ludzi, którzy umierają. Wiedziała, że może znaleźć się w tej grupie. W związku z tak traumatycznymi przeżyciami nie rozumie, dlaczego ruch antyszczepionkowców jest tak silny. Dlatego w trakcie programu zaapelowała o szczepienie się i podjęła temat skuteczności preparatów.
- Nie mogę pojąć, że ruch antyszczepionkowy przy tej pandemii jest tak mocny. Mam nadzieje, że osoby, które są nieprzekonane do działań ingerujących w życie, może zmienią zdanie. Trzeba na ten temat rozmawiać i pokazywać dramaty – podkreśliła.