Marek Panuś: "Jesteśmy kulturowymi spadkobiercami dawnych mieszkańców Tarnowskich Gór"

Historyk, muzealnik, znawca zawiłych losów naszego miasta, społecznik, a przede wszystkim - pasjonat Tarnowskich Gór. O dziedzictwie, tradycji, ale także wyzwaniach przyszłości rozmawialiśmy z Markiem Panusiem.

Jak zrodziło się Pana zainteresowanie historią Tarnowskich Gór?

Pamiętam pewne Gwarki, miałem wtedy kilka lat. Tata wziął mnie „na barana”, ale ja zamiast obserwować to, co dzieje się na scenie, zacząłem przypatrywać się kolejnym budynkom wokół rynku. Powiedziałem wtedy rodzicom, że „ładne są te nasze Tarnowskie Góry”. Wiem, brzmi to jak scena z taniego filmu, ale tak właśnie pamiętam moment, od którego zaczęło się moje zainteresowanie tym miastem. Później, jako nastolatek, zbierałem wycinki z gazet, gromadziłem książki o Tarnowskich Górach, brałem udział w konkursach wiedzy o regionie. Jeszcze mocniej wkręciłem się w ten temat w liceum, a później na studiach. Obecnie to nie tylko moja pasja, ale także praca. Zainteresowanie nie minęło do dziś, i mam nadzieję, że nie minie.

Który okres z dziejów naszego miasta najbardziej Pana interesuje?

To częste pytanie kierowane w stronę historyków, a ja zawsze mam z nim problem. Nie mam wybranej swojej epoki, bo moją specjalizacją jest historia regionu. Ponadto przeszłość postrzegam jako kontinuum, proces, długie trwanie, więc chcąc nie chcąc interesują mnie wszystkie okresy, które dają obraz całości dziejów. Oczywiście, raz bardziej fascynują mnie szesnastowieczne początki Tarnowskich Gór, innym razem czasy rewolucji przemysłowej, niekiedy historia najnowsza. Podejmując się drobiazgowych badań też trzeba wybrać węższą działkę. W moim przypadku były to na przykład dzieje miejscowego protestantyzmu, a ostatnio – co związane z moją pracą w Muzeum w Tarnowskich Górach – rozmaite zagadnienia, także z zakresu historii sztuki, związane z obecnością na Górnym Śląsku Henckel von Donnersmarcków.

Jedną z najważniejszych instytucji zajmujących się przeszłością naszego miasta jest tarnogórskie muzeum. Dlaczego warto odwiedzić to miejsce?

Dla ludzi ciekawych świata muzea to chyba jeden z najbardziej fascynujących wytworów naszej cywilizacji. Muzeum w Tarnowskich Górach to podstawowy adres dla tych, którzy ciekawi są tego miasta i jego przeszłości. Przede wszystkim warto wiedzieć, co przetrwało z kilkusetletniej historii Tarnowskich Gór, a przy Rynku 1 mamy największy, często niedoceniany, zbiór pamiątek związanych z miastem. Osoby wrażliwe na sztukę docenią pewnie kolekcję malarstwa prezentowaną pod słynnym renesansowym stropem. Dla innych interesujące będą elementy uzbrojenia z czasów odsieczy wiedeńskiej. Warto również zarekomendować regularnie zmieniające się wystawy czasowe, na przykład aktualną ekspozycję o dawnej fabryce odzieży w środku miasta, czyli zakładach „Tarmilo”. Ale muzeum jest nie tylko do oglądania. To też szereg wydarzeń, zajęcia edukacyjne, projekty naukowe, wydawnicze… Wkrótce jeden z nich, który w gąszczu innych zadań koordynuję od dłuższego czasu, ujrzy światło dzienne.

Jak powstała inicjatywa, by założyć Stowarzyszenie Gliwicka 66?

Gliwicka 66 to nieco inna opowieść. Oficjalnie wszystko zaczęło się na początku 2020 roku, tuż przed pandemią, ale pomysł założenia stowarzyszenia, które włączyłoby się w opiekę nad tarnogórskim cmentarzem żydowskim, dojrzewał od dłuższego czasu. Mnie zmotywowało przede wszystkim przeświadczenie, że historia Żydów to integralna część historii tego miasta i że warto to przypominać na różne sposoby. Uważam, że niezależnie od narodowości czy wyznania jesteśmy kulturowymi spadkobiercami dawnych mieszkańców Tarnowskich Gór, w związku z tym powinniśmy o nich pamiętać oraz opiekować się tym, co nam zostawili. W tym przypadku jest czym… Dawny żydowski dom przedpogrzebowy to najbardziej narażony na dalsze niszczenie zabytkowy budynek w mieście. Mam nadzieję, że kiedyś doczeka się rewitalizacji i będzie miejscem spotkań – z historią, z innymi ludźmi, tak jak stało się to w przypadku podobnego obiektu w Gliwicach.

Na terenie cmentarza żydowskiego organizowany jest festiwal kulturalny oraz regularne zwiedzanie. Czy są już pomysły na kolejne tego typu inicjatywy?

Wszystkie te inicjatywy mają na celu zwrócenie uwagi na to miejsce, na jego historię, ale też wyzwania współczesności. Nasze działania kierujemy głównie do mieszkańców Tarnowskich Gór i okolic, ale także osób odwiedzających miasto. Widzimy, że zarówno Festiwal „Kultura w Taharze”, jak i „Środy na Gliwickiej” cieszą się dużym zainteresowaniem, co inspiruje nas do dalszego działania. Warto podkreślić, że Gliwicka 66 to grupa zaangażowanych osób, z różnymi umiejętnościami, dużą wiedzą i doświadczeniem. Czuję, że dopiero się rozkręcamy. Po kilku projektach cyfrowych (wizualizacja nieistniejącej synagogi, film edukacyjny, inwentaryzacja nagrobków) myślimy o pewnym przedsięwzięciu wydawniczym. Wkrótce, mam nadzieję, będziemy mogli ujawnić więcej szczegółów.

Jak możemy chronić pamięć o dawnych Tarnowskich Górach, ich tradycji?

Na bardzo różne sposoby, ale moim zdaniem trzeba to robić z głową, odpowiedzialnie i z odpowiednim przygotowaniem. Warto zdawać sobie sprawę, że chronimy to, co doceniamy, a doceniamy dopiero wtedy, kiedy rozumiemy. Z kolei żeby zrozumieć, musimy to najpierw poznać. Wszystko zaczyna się więc od edukacji, dlatego tak ważne są według mnie wszelkie inicjatywy popularyzujące lokalne dziedzictwo. A jak ktoś już się zaangażuje i poczuje potrzebę działania, z pewnością znajdzie do tego swoją przestrzeń, choć musi się liczyć z tym, że czasami jest pod górkę. Z pewnością wiele jest jeszcze do zrobienia i chyba zawsze będzie co robić w tej materii.

Jakie są Pana zdaniem największe aktualne wyzwania w kwestii popularyzacji tarnogórskiego dziedzictwa?

To zależy, jakie mamy aspiracje. Wpis na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO pokazał jednak, że potencjał rozwojowy Tarnowskich Gór tkwi w tym, co odziedziczyliśmy i zachowujemy. Moim zdaniem powinniśmy iść tym tropem i na tym budować markę miasta, swoją tożsamość. Na pewno ważnym wyzwaniem, które dotyczy kwestii popularyzacji tarnogórskiego dziedzictwa, jest rozwój infrastruktury, która temu służy. Mam tu na myśli przede wszystkim rozbudowę tarnogórskiego muzeum, utworzenie jego nowej siedziby. Dyskusje i plany zostały przerwane wydarzeniami ostatnich kilkunastu miesięcy, ale kiedyś przyjdzie pora na ich wznowienie. Niewątpliwie sporym wyzwaniem, którego nie można przełożyć na później, jest zbliżający się jubileusz 500-lecia miasta. Ważne jest też, w długiej perspektywie, tworzenie odpowiednich warunków do rozwoju turystyki i dla inicjatyw kulturalnych, właściwa ochrona i opieka nad zabytkami, zachęcanie do badań i upowszechnianie ich wyników. Nie spoczywajmy na laurach i doskonalmy się w tym, co robimy. Najlepiej razem, bo wtedy można osiągać lepsze efekty.

Krzysztof Stręcioch - projekty

Może Cię zainteresować:

Z Krzysztofem Stręciochem o grafice, Tarnowskich Górach i słoniach na wykładzinie

Autor: Urszula Ważna

17/09/2022

Teresa Szydłowska TG 2

Może Cię zainteresować:

Teresa Szydłowska o UNESCO i nie tylko. "Największą moją pasją jest bycie dumną tarnogórzanką"

Autor: Urszula Ważna

27/09/2022

Subskrybuj tarnowskiegory.info

google news icon