Kradzieże w powiecie tarnogórskim
We wrześniu z jednego z zakładów w Radzionkowie zniknęły metalowe elementy rusztowania. Właściciel poinformował o tym fakcie policjantów. Jak udało im się ustalić, jeszcze w samym dniu kradzieży łup został sprzedany na tej samej ulicy - na skupie złomu. Na początku listopada mundurowym udało się także zatrzymać sprawców. 49 i 62-latek przyznali się do winy.
Także w Radzionkowie w ręce stróżów prawa wpadła para, która wynosiła artykuły z drogerii. Młodzi rodzice przychodzili do sklepu z dziećmi. Towary pakowali do wózka, podręcznego bagażu lub pomijali niektóre z nich podczas zakupów w kasie samoobsługowej. W ten sposób drogeria poniosła straty wycenione na ponad dwa tysiące złotych. Mieszkańców Radzionkowa udało się zatrzymać dzięki nagraniom z kamer. Para przyznała się do popełnionych czynów.
Do sklepowej kradzieży doszło także w Tarnowskich Górach. W jednym ze sklepów przy ulicy Legionów ochrona zatrzymała młodego mężczyznę. Chciał wynieść artykuły spożywcze i przemysłowe za ponad 520 złotych. Tłumaczył, że towar zamierzał przesłać rodzinie w Mołdawii.
Zupełnie inna sytuacja wydarzyła się natomiast przy ulicy Bocznej. Pewien mężczyzna zostawił swoją niedawno zakupioną lodówkę na klatce schodowej, by zamontować sprzęt po powrocie do domu. Kiedy wrócił na miejsce, okazało się, że nie ma już czego montować, ponieważ urządzenie zniknęło. Niestety w pobliżu nie było kamer monitoringu, a sąsiedzi nie zauważyli niczego podejrzanego. Po pewnym czasie sprawca zamieszania odnalazł się sam. Zgłosił się do policjantów i tłumaczył, że myślał, iż lodówka jest wystawiona do wyrzucenia. Zabrał sprzęt, a następnie sprzedał go w Bytomiu.
Przykra sytuacja spotkała także pewną mieszkankę Kalet. Jej sąsiad pomagał jej w zakupach, przekazywała mu swoją kartę płatniczą. Niestety mężczyzna postanowił wykorzystać to zaufanie we własnym celu.
- "Pomocny" sąsiad przyszedł ponownie do zgłaszającej i wręczył jej kartę bankomatową oraz gotówkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że akurat w tym dniu kobieta nie prosiła mężczyzny o pomoc, a już na pewno nie miała żadnych środków na koncie. Zatrzymany w tej sprawie 34-latek z Kalet wykorzystał okazję i dzień prędzej zabrał kobiecie kartę, z której w ciągu dwóch dni wypłacił ponad 2 tysiące złotych - tłumaczą mundurowi.
Za popełnione czyny zatrzymanych mogą spotkać różne wymiary kar. Warto jednak pamiętać, że za kradzież grozi aż do pięciu lat więzienia.