Strategia zawiesza działanie
Wczoraj, 22 grudnia, restauracja mieszcząca się przy rynku opublikowała oświadczenie, w którym zapowiedziała tymczasowe zamknięcie lokalu. Jej przedstawiciele stwierdzają bardzo zły stan techniczny lokalu, który wynajmują od miasta.
- Jak pewnie dochodziły Was słuchy, jesteśmy w sporze sądowym z UM Tarnowskie Góry (który się odznaczył w poście) w sprawie drastycznego stanu technicznego lokalu, (braku podstawowych przeglądów i napraw, za które wynajmująca gmina jest odpowiedzialna) - czytamy w oświadczeniu.
Co więcej, restauracja formułuje poważne zarzuty wobec Urzędu Miasta. Miało dojść do zniesławiania.
- Wśród osób, których celowym działaniem było budowanie aury "przestępczości" wokół naszej restauracji i osób jej prowadzących, są urzędnicy UM, których nazwiska są nam już znane, ponieważ zgłasza się do nas coraz więcej świadków i bezpośrednich odbiorców tych skandalicznych i nieetycznych pomówień. Ludzie mają tego dosyć i wielu z nich nareszcie przerywa milczenie.
Właściciele (restauracja należy do spółki Yasai) zapowiadają złożenie pozwu sądowego. Reprezentować ich będzie Kancelaria Adwokacka Dowlegal.
- Rozpoczniemy upublicznianie dokumentów sądowych, zaniedbań i ataków, łącznie z odebraniem nam koncesji na alkohol, przez Pana Piotra Skrabaczewskiego - informują.
Jak podaje Strategia, do tej pory zapewniała miejsce pracy dwudziestu pięciu osobom.
Urząd Miasta odpowiada
Władze samorządowe tego samego dnia, 22 grudnia, odniosły się do zarzutów restauracji.
- Kilkanaście miesięcy temu miasto wypowiedziało umowę spółce Yasai, która zalega z czynszem za wynajem lokalu w samym centrum miasta. Dług wynosi ok. 0,5 mln zł. Wyjaśniamy, że to nie miasto ustaliło czynsz. Cena za lokal, w którym jest restauracja, została ustalona w drodze licytacji. Taką cenę zaproponował najemca - tłumaczą urzędnicy.
Stwierdzają, że miasto musiało wypowiedzieć spółce umowę i wielokrotnie nalegało na opuszczenie lokalu. Wobec braku reakcji sprawa trafiła do sądu. Według urzędników, wiązała się z tym także konieczność cofnięcia koncesji na sprzedaż alkoholu.
- Spółka – odbierając lokal – przejęła bez uwag również instalację. Remont tej instalacji, który sama prowadziła, odliczyła od czynszu. Dlaczego więc za stan instalacji – przejętej przez spółkę bez uwag, wyremontowanej przez spółkę, odliczanej od czynszu – winę ma ponosić miasto? Jeśli stan lokalu był zły, dlaczego spółka nigdy nie wniosła o obniżenie z tego powodu czynszu? Prawdopodobnie te pytania padną w sądzie. Jeszcze raz apelujemy więc: niech sprawę rozstrzygnie bezstronny sąd! - czytamy w oświadczeniu.