Najstarsze wzmianki o wydobywaniu surowców na Górnym Śląsku pochodzą z początku XII wieku, choć jego historia w tym regionie jest znacznie dłuższa. Początkowo w pierwszych prymitywnych kopalniach – mających często charakter odkrywek – pracowali chłopi, którzy świadczyli na rzecz pana feudała tzw. rentę odrobkową.
Zaczęto szanować górników, specjalistów w swoim fachu
Wzrost zysków z górnictwa zmienił gospodarkę regionu. Rosła liczebność osad miejskich często przejmujących kopalnie. Zaczęła się tworzyć warstwa ludności pracującej zawodowo w górnictwie, która była nie tylko bardziej zainteresowana pracą niż przymuszani do niej chłopi, lecz także znała nowe udoskonalenia w technice wydobycia. Poza tym miasta jako właściciele kopalń nie mogły korzystać, tak jak wcześniej robiła to szlachta, z darmowej pracy chłopów pańszczyźnianych.
Górnicy uczyli się walczyć o swoje. W 1220 roku w Cukmantlu (późniejsze Zlaté Hory) wzniecili powstanie, podczas którego wyrżnęli rycerzy z oddziału biskupa wrocławskiego. Przyczyniło się ono do nadania śląskim kopaczom złota znacznych przywilejów społecznych i materialnych. Narodziło się nowe zjawisko kulturowe: zaczęto szanować górników, którzy dzięki nadanym prawom przekształcali się w odrębny stan społeczeństwa feudalnego, zwany górniczym.
Pierwsze stowarzyszenia górnicze - gwarectwa
W XIV wieku pojawiały się pierwsze stowarzyszenia górnicze – gwarectwa (Gewerke), organizacje zbliżone do rzemieślniczych cechów. Ich członkowie zobowiązani byli zarówno do wniesienia wkładu pieniężnego dla sfinansowania przedsięwzięcia, jak i do osobistej fizycznej pracy pod ziemią.
Szybko jednak wewnątrz gwarectw wyodrębniła się grupa wzbogaconych albo wkupionych mieszczan czy nawet szlachciców, którzy już nie musieli pracować pod ziemią, za to zatrudniali najemną siłę roboczą, tzw. pospólstwo. Wielkie zróżnicowanie pojawiło się także wśród samych pracowników najemnych. Robotnik ponosił całe ryzyko związane z pracą, obciążony był kosztami produkcji, część jego zarobku pozostawała w ręku gwarka czy właściciela, którzy zazwyczaj mieli też monopol aprowizacyjny – wyłączność sprzedaży żywności rębaczom i robotnikom.
„Nikt nie ma chłopów i robotników w kopalniach krzywdzić”
Na przełomie XV i XVI wieku wprowadzono liczne przepisy udzielające kopalniom i gwarectwom szerokich swobód i uprawnień. Niewiele mówiły one jednak o prawach ówczesnych robotników, czyli tzw. pospólstwa. Jedynie ostatni Piast opolsko-raciborski, Jan II Dobry, w ustawie górniczej z 1526 roku pisał: „Nikt nie ma chłopów i robotników w kopalniach krzywdzić”. Ciężka praca, liczne wypadki, wyzysk ze strony właścicieli kopalń, ale też poczucie dumy z wykonywania swojego fachu sprawiły, że środowisko górnicze wpisało się w historię zbuntowanego Śląska.
W 1503 roku po skazaniu na śmierć jednego z robotników wybuchło powstanie śląskich rębaczy w Złotym Stoku. Do podobnych wystąpień doszło w Cukmantlu, Łyścach, Błaszynie, a wreszcie w samych Tarnowskich Górach. W tym rejonie działało wówczas aż kilkanaście tysięcy prymitywnych szybów górniczych, chociaż złoża srebra i ołowiu odkryto tam dopiero w końcu XV wieku. Ściągali tam ludzie z całego Śląska, a także z Niemiec i z Polski.
Bunt kopaczy w Tarnowskich Górach
Niskie płace kopaczy były prawdopodobnie główną przyczyną buntu, do którego doszło w 1534 roku w Tarnowskich Górach. Niektóre hipotezy wskazują, że być może miał on także podłoże religijne. Uciekający przed prześladowaniami przedstawiciele rozwijającego się wówczas w Niemczech anabaptyzmu ‒ radykalnego ruchu religijno-społecznego ‒ najprawdopodobniej chronili się także w tych okolicach. Mogli tu także znaleźć azyl uczestnicy Wielkiej Wojny chłopskiej w Niemczech (1524–1526) – jednego z największych buntów chłopskich Europy, po stłumieniu którego krwawe represje dotknęły dziesiątki tysięcy chłopów.
Zbuntowani górnicy przestali przychodzić do pracy, w związku z czym władze górnicze kazały aresztować ich przywódców. Zostali oni osadzeni w więzieniu, które znajdowało się w budynku urzędu górniczego, będącego także pierwszym ratuszem Tarnowskich Gór. Aresztowanie przywódców doprowadziło jednak do zaostrzenia sytuacji – kopacze zaatakowali więzienie, uwalniając osadzonych. Dopiero sprowadzeni żołnierze pomogli stłumić zamieszki, a 20 prowodyrów ponownie trafiło do piwnic ratusza. Po osądzeniu zostali oni publicznie wychłostani. Pięciu spośród zatrzymanych odesłano na teren Rzeczypospolitej, tyluż trafiło do Karniowa (Krnova), gdzie miał swoją siedzibę książę karniowski, właściciel Tarnowskich Gór, a pozostałych po pewnym czasie zwolniono z więzienia.
Wyniszczające wojny, rabunkowa gospodarka, brak inwestycji, a wreszcie napływ srebra z Ameryki przyczyniły się jednak wkrótce do upadku śląskiego górnictwa na przeszło 200 lat.
To jedna z opowieści zamieszczonych w książce „Bez pana i plebana. 111 gawęd z ludowej historii Śląska”. Jej autor Dariusza Zalega żongluje opowieściami o zapomnianych postaciach, miejscach i wydarzeniach, które – choć pozornie lokalne – wpłynęły na historię nie tylko naszego regionu. To nie tylko opowieść o buntach i strajkach, lecz także (a nawet przede wszystkim) hołd dla Ślązaków i Ślązaczek, którzy nie zginali karku.