Skąd się wziął pomysł, by oprowadzać po zabytkach tarnogórskich?
Jestem Ślązaczką od pokoleń, pasjonatką historii, kultury, tradycji i języka śląskiego, tarnogórzanką od urodzenia. W 2004 roku wstąpiłam do Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, jak kiedyś mój ojciec Franciszek Franiel. Jestem dumna z tego, że w latach 1968-71 był z ramienia SMZT przewodniczącym komitetu organizacyjnego Gwarków Tarnogórskich – najbarwniejszego wydarzenia kulturalno-historycznego w Tarnowskich Górach. Miłośnicy tworzą od blisko 70 lat fenomenalną wielopokoleniową rodzinę pasjonacką, przynależność do której jest wielkim zaszczytem. Drogą samokształcenia kierowanego przez Józefa Mosznego, bardzo doświadczonego i wymagającego kierownika ówczesnej Kopalni Zabytkowej Rud Srebronośnych, zdobyłam wiedzę i uprawnienia przewodnika. Przez ponad rok oprowadzałam turystów zagranicznych w języku angielskim, co dawało mi wielką radość. Później nastąpiła dziesięcioletnia przerwa na kolejny etap angażującej pracy zawodowej poza Tarnowskimi Górami.
W 2015 roku, po zakończeniu kariery zawodowej w przemyśle chemicznym i górnictwie, szukałam upustu dla energii i potrzeby aktywności społecznej. Pierwsze kroki skierowałam do siedziby SMZT przy ulicy Gliwickiej, gdzie z uśmiechem powitała mnie Mariola Kucharska, ówczesna kierowniczka działu marketingu. Przyszłam w samą porę, ponieważ poszukiwano wtedy przewodnika po kopalni i Sztolni Czarnego Pstrąga ze znajomością języka angielskiego. Podjęłam to wyzwanie, chociaż z pewną dozą obawy. Do dzisiaj jestem wdzięczna za wsparcie przewodniczącemu Zarządu Markowi Kandzi i serdeczne przyjęcie przez grono doświadczonych przewodników Zabytkowej Kopalni Srebra i Sztolni Czarnego Pstrąga, co umożliwiło mi szybką adaptację.
Kopalni prawie nie poznałam, tak duże dokonały się zmiany. Już od kilku lat istniało nowoczesne muzeum multimedialne z poszerzoną tematyką narracji przewodnika. Sam obiekt przeszedł gruntowny remont i dostosowanie do współczesnych potrzeb, znajdując się już na ostatniej prostej do wpisu na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. I tak od końca kwietnia 2015 r. zaczęła się trwająca do dziś jedna z najciekawszych przygód w moim życiu. Już pierwszego dnia pracy oprowadziłam po dwie grupy w języku polskim i angielskim, po kopalni i w sztolni.
Wiadomość o wpisie na listę UNESCO 9 lipca 2017 roku przybiegła do nas w podziemia, gdzie odtańczyłyśmy taniec radości z koleżanką przewodniczką Marią Matejczyk na przystani łodzi przy szybie Żmija. Od tego czasu rozpoczął się wzmożony napływ turystów, także z zagranicy, których od kilku lat oprowadzam również w języku rosyjskim. Jak widać, bardzo mi się przydała nauka języków obcych w tarnogórskich szkołach!
Jak się Pani czuje w roli przewodnika?
Wspaniale. My przewodnicy jesteśmy pasjonatami, uwielbiamy pracę z ludźmi, a szczególnie kochamy dzieci, dla których mamy dostosowaną formę przekazu. Ta praca daje nam możliwość ukazania bogatej, złożonej i czasami kontrowersyjnej historii europejskiego Śląska oraz sylwetek ludzi, którzy ją tworzyli. UNESCO zobowiązuje, więc szczycimy się unikatowym na skalę światową dziedzictwem naszych przodków. Dokonali oni rewolucji przemysłowej na Górnym Śląsku, zapoczątkowanej w 1784 roku od królewskiej kopalni rud ołowiu i srebra „Fryderyk” i wprowadzenia nowoczesnej technologii odwadniania maszynami parowymi.
Naszą misją są zadowoleni turyści, którym dajemy radość z przeżycia atrakcyjnej wycieczki, podczas której zdobywają szeroką wiedzę, a wyjeżdżają zadumani nad ciężkim trudem pracujących tu górników. Niesiemy przy tym kaganek oświaty, walcząc ze stereotypami o zaborach, „ukrytej opcji niemieckiej”, zanieczyszczeniu wody ołowiem czy obecności szczurów w kopalni. Wzbudzone zainteresowanie owocuje pytaniami, z których każde jest ważne. Te nieodpowiedziane stanowią dla przewodnika impuls do dalszego samokształcenia.
Praca przewodnika to jedna z wielu form aktywności, która daje mi możliwość pożytecznego i przyjemnego spędzenia czasu poza domem, a można ją połączyć z obowiązkami rodzinnymi. Spotykam ciekawych ludzi, seniorów, rodziny z dziećmi, oprowadzam dziatwę szkolną i lubię tę różnorodność. A przy okazji mam powtórkę z geografii, bo odwiedzają nas ludzie z całej Polski i ze wszystkich stron świata.
Jak zaczęła się przygoda ze Stowarzyszeniem WRAZIDLOK?
Staraniem Stowarzyszenia WRAZIDLOK co roku odbywają się dziesiątki imprez prezentujących bogactwo Śląska. Kilka lat temu dr Łukasz Zimnoch, założyciel i prezes Stowarzyszenia, zaprosił mnie do współpracy, kiedy gromadził wokół siebie pasjonatów Górnego Śląska. Najpierw jako sympatyk, później członkini Stowarzyszenia, oglądałam wystawy, uczestniczyłam w konwentyklach, koncertach i rajzach historycznych po śląskich miastach, słuchałam ciekawych prelekcji. Dzięki bardzo dobrej współpracy z Markiem Cylem, wójtem Gminy Świerklaniec, naszym oparciem stał się Pałac Kawalera otoczony przepięknym parkiem krajobrazowym o powierzchni ponad 240 ha. Tam odbywają się wydarzenia organizowane cyklicznie w ramach Salonu Śląskiego, a od lipca br. na frontonie pałacu wyświetlane jest widowisko mappingowe pt. „Miłość Blanki i Guida”.
Znajdując się w gronie pasjonatów o olbrzymim potencjale zostałam zainspirowana do podejmowania coraz to nowych wyzwań. Wygłosiłam prelekcje o śląskich Żydach, noblistach i „zakurzonych” patronach ulic, po starówce Tarnowskich Gór oprowadziłam turystów na rajzach, dedykowanych także kolejarzom, Walentynkom czy sławnym kobietom w naszym mieście. W ramach pomocy Ukrainie współorganizowałam koncerty w Tarnowskich Górach i Kamieńcu. Wraz ze wspaniałymi przewodnikami Zofią Lesiewicz i Łukaszem Robakiem dołożyliśmy małą cegiełkę do obchodów Dni Tarnogórskich Gwarków, oprowadzając przyjezdnych i tarnogórzan po naszym mieście.
W gronie przyjaciół Stowarzyszenia WRAZIDLOK znajduje się ksiądz Sebastian Mendrok, który użycza wnętrza tarnogórskiego ewangelicko-augsburskiego kościoła Zbawiciela na nasze wydarzenia i bardzo aktywnie z nami współpracuje.
Media nam sprzyjają, a dr Łukasz Zimnoch inspiruje nas do współpracy z nimi, stąd po raz pierwszy w życiu wystąpiłam w tym roku przed kamerami telewizyjnymi i w studiu radiowym, a przed nami nowe wyzwania.
W tym roku na liście zadań zgłoszonych do Marszałkowskiego Budżetu Obywatelskiego znalazły się dwa projekty zgłoszone przez Stowarzyszenia WRAZIDLOK.
Tak, w puli ECO znalazł się „Blank zielony plac” – multimedialne wydarzenie na podwórzu kościoła Zbawiciela od strony ulicy Stalmacha. Ambasadorką tego projektu jest Zofia Lesiewicz, znana ze swojej wszechstronnej aktywności społecznej tarnogórska nauczycielka i przewodniczka.
Drugi projekt nazywa się „Na kole i pjechty bez cołki Ślonsk” i obejmuje spacery i rajzy historyczne dedykowane poznawaniu naszego śląskiego dziedzictwa, którego byłam ambasadorką. Wraz ze wszystkimi członkami Stowarzyszenia dokładaliśmy wszelkich starań, aby te projekty spopularyzować i zachęcać do głosowania. W środę zostały ogłoszone wyniki Budżetu Obywatelskiego. Cieszymy się, że zwyciężyły dwa projekty tarnogórskie, obydwa z lokalizacją w Reptach. Tam znajduje się Górnośląskie Centrum Rehabilitacyjne, więc nie tylko tarnogórzanie, ale przede wszystkim pacjenci z całej Polski będą mogli skorzystać z Tężni Gwarków i Centrum Leczenia Bólu w oparciu o hiperbarię tlenową. My także tą drogą dziękujemy za wszystkie oddane na nas głosy.
Na jakie pasje znajduje Pani jeszcze czas?
Jestem inżynierem chemikiem, a w swoim ciekawym życiu byłam długie lata nauczycielką języka angielskiego i tłumaczką tekstów technicznych, wiele podróżowałam. Dzisiaj dużo czytam, także w oryginale po angielsku i rosyjsku. Słucham muzyki, szczególnie hiszpańskojęzycznej i oglądam świat na fotografiach, w telewizji i w Internecie. Nadal pracuję umysłowo np. tworząc prezentacje i przygotowując się do prelekcji w ramach aktywności Stowarzyszenia WRAZIDLOK.
Na frontonie Pałacu Kawalera w Świerklańcu jest wyryty napis „Memento vivere” (Pamiętaj o życiu). Tego się trzymam, żyję tu i teraz w pięciopokoleniowej rodzinie. Mieszkam z mamą, która potrzebuje coraz troskliwszej całodobowej asysty, a nasz dom jest ostoją, często odwiedzanym tradycyjnym miejscem spotkań całej rodziny.
Z pasją gotuję i śledzę programy z Magdą Gessler, po czym eksperymentuję w kuchni jak kiedyś w laboratorium chemicznym. Jestem zamiłowanym ekologiem i ogrodnikiem, kiedyś miałam ogródek działkowy, teraz opiekuję się społecznie otoczeniem wokół zabytkowego domu, w którym mieszkam. Sadzę i zasilam krzewy ozdobne, koszę trawę, cieszy mnie widok z okna, śpiew ptaków i tuptający wieczorem jeż. Miło jest usiąść na ławeczce przed domem, ogrzać się w promieniach słońca i podziwiać otaczającą przyrodę. Teraz rzadziej wyjeżdżam poza nasze miasto, chyba że mogę mamę zabrać ze sobą.
Na zajęcia taneczne czy sportowe już czasu nie starcza, ale ja tego nie żałuję. Czasem pojadę do pływalni, chciałabym rowerem, ale poczekam na zakończenie projektu ścieżek rowerowych, żeby można było jeździć bezpiecznie.
Największą moją pasją jest bycie dumną tarnogórzanką i promowanie miasta oraz ukazywanie piękna i historii Śląska. Jak śpiewa Grechuta: „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy…”, mam jeszcze wiele pomysłów do realizacji.
Co Pani zdaniem warto byłoby poprawić w naszym mieście w kwestii turystyki?
Trzeba czynić wszelkie starania, aby zatrzymać turystów w Tarnowskich Górach. Ogromną pracę w tej mierze wykonuje Stowarzyszenie Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, inspirując, ubarwiając i współorganizując z Urzędem Miasta przeróżne atrakcyjne wydarzenia. Wymienić należy między innymi: „Piękną z Rept”, „Barbórkę w środku lata”, „Industriadę”, „Tarnogórskie Gwarki” czy „Święto pary”. Obecny przewodniczący Zarządu Zbigniew Pawlak jest niesłychanie dynamicznym i kreatywnym pasjonatem. Jestem dumna, że w ostatnich tygodniach Stowarzyszenie pod jego kierownictwem pozyskało Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolię jako partnera strategicznego. Pozwoli to ufniej patrzeć w przyszłość zarządzania jedynym na Górnym Śląsku obiektem UNESCO.
Zaś my, przewodnicy, zachęcamy turystów, którzy przyjeżdżają do Zabytkowej Kopalni Srebra, aby odwiedzili centrum miasta, aby zapoznali się z atrakcjami powiatu tarnogórskiego. Mamy wiele do pokazania, a przewodnicy terenowi z zasłużonego Oddziału PTTK są doskonale do tego przygotowani. Rodzi się w bólach lokalna organizacja turystyczna i mam nadzieję, że na rozwój turystyki wpłyną kompleksowe oferty, które w końcu przygotuje. Oby jak najprędzej, bowiem inicjatywy oddolne, jak na przykład te pasjonatów z pozarządowego Stowarzyszenia WRAZIDLOK, zawsze będą tylko uzupełniające z przyczyn głównie ekonomicznych.
Które miejsca w Tarnowskich Górach, oprócz obiektów UNESCO, ceni Pani najbardziej?
Przede wszystkim podziwiam starówkę, na którą składają się obiekty z rejestru zabytków i te objęte gminną ewidencją. Kiedy miną restrykcje, chciałabym zaprosić turystów do zwiedzenia wnętrza ratusza czy podziemi kościoła ewangelicko-augsburskiego. Boleję, że tak rzadko turyści odwiedzają nasze muzeum, które jest bardzo ważną placówką kulturalno-oświatową. Idąc tropem historii – dworzec kolejowy, a w nim unikatowa na skalę krajową makieta kolejowa Semafor. To są takie perełki. Wszystko ma swoją historię i ludzi, którzy ją tworzyli, co ze wszech miar warte jest ukazania.
Może Cię zainteresować:
Z Krzysztofem Stręciochem o grafice, Tarnowskich Górach i słoniach na wykładzinie
Może Cię zainteresować: